Mobilizacja tyczy się resztek (w pokaźnej ilości) oraz nabierającego mocy urzędowej bezrękawnika ...
....ech - bezrękawnik miał być swetrem z rękawami w warkocze .... miał być kombinacją szarości i różu brudnego ... ale ,że porzuciłam gwałtownie druty na rzecz szydełka pół rękawa nie mogło się doczekać. W końcu wyciągnęłam,zszyłam,psując przy okazji :P w okolicy prawego barku , reanimowałam klnąc niemiłosiernie własne roztrzepanie ... i tak oto przybyło mi wdzianko na wskroś akrylowe ;)
Idąc za ciosem ... zmobilizowałam się do unicestwienia pozostałości włóczki w sposób twórczy ... muszę Wam powiedzieć ,że Dora M.Tricote nigdy się nie kończy :) ...Zrobiłam szalik upychając w niego co tam tylko pasowało kolorystycznie...Powstał zawijas zimowy na 2m16cm :) który finalnie nawet wzbudził moją sympatię .
Pozdrawiam już jesiennie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz